-Nie tak ostro bo se pazurki połamiesz-zachichotałem rozkładając się na jej łóżku-Jesteś dziwna.
-Ja jestem dziwna?!
-Udzielasz nieznajomemu chłopakowi,którego niecałą godzinę temu wyzywałaś od zboczeńców schronienia.
-Przymknij się lepiej bo zaraz cię stąd wywalę-warknęła-I złaź z mojego łóżka.
-Hmm...nie-zachichotałem-Nie czuje głębszej potrzeby opuszczenia twojego zacnego łoża kochaniutka.
-Za to ja zaraz poczuje głębszą potrzebę przywalenia ci w tą twoją głupią mordę...
-Uuuu...gniew.Słonko,złość piękności szkodzi.Chociaż...
-Czego?
-Spodziewałem się,że twój pokój będzie wyglądać jak typowego
hikikomori...bo przecież nie bez powodu masz taką piękną
opaleniznę-zakpiłem
-Opanuj język bo naprawdę mam coraz większą ochotę ci przywalić.
-Już się zamykam.
Dziewczyna usiadła przy biurku a ja zacząłem gapić się bez celu w
sufit.W sumie to wszystko było jakieś dziwne.Niby po co mi pomogła?Nie
miała w tym nawet żadnego większego celu.Chwyciłem jakąś małą poduszkę i
rzuciłem nią w białowłosą dziewczynę.
-Czego?!
-Jak ty się wogóle nazywasz?-spytałem
-A po co ci ta informacja ?
-Chciałbym znać imię mojej słodkiej wybawicielki-zaśmiałem się głupio
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz